
Jedziemy w świętokrzyskie! Co zobaczyć w województwie świętokrzyskim w weekend?
By Travelgirl - 5/21/2020

Województwo świętokrzyskie jakoś zawsze jest „nie po drodze”, mimo że na przykład do takiego Parku Etnograficznego w Tokarni jest niecałe półtorej godziny drogi z Krakowa. Jak widać, nie trzeba przemierzać tysiące kilometrów, żeby podróżować… Mimo dogodnego położenia, świętokrzyskie jest niedoceniane turystycznie, a szkoda, bo ma naprawdę wiele do zaoferowania. We wpisie świętokrzyskie na weekend przeczytacie o miejscach, które warto zobaczyć w województwie świętokrzyskim w jeden dzień lub w dwa dni. I tylko od Was zależy, czy będzie to „jednodniowa wycieczka poza Kraków” czy cały weekend. Wszystkie miejsca są wybrane subiektywnie, tak naprawdę wybór atrakcji jest znacznie większy. To co? Jedziemy w świętokrzyskie!
Trochę czasu temu (a nawet więcej niż trochę, początki Z Planem Bez Planu) pojawił się na blogu post 7 mniej znanych miejsc w Bieszczadach – nie było w nim nic o połoninach, za to sporo o miejscach mniej znanych i rzadziej uczęszczanych zarówno w Bieszczadach, jak i w okolicach. Post jest jednym z najchętniej przez Was czytanych, więc przyszedł czas na część drugą. Od części pierwszej udało mi się odwiedzić kilka kolejnych mniej znanych, ale wartych polecenia miejsc, a kolejne już są w planach. Co więcej, na końcu znajdziecie kilka moich ulubionych restauracji w Bieszczadach z klimatem i pysznym jedzeniem, co wcale nie jest takie oczywiste w Bieszczadach. „…jeżeli jesteś jednym z tych, którzy do tej pory zazwyczaj penetrowali Połoninę Caryńską i Wetlińską, a potem wypoczywali nad Soliną, chodź poznać inne Bieszczady!”
Plan na długi weekend: Zamek Książ, Skalne Miasto Teplice, Śnieżka
By Travelgirl - 5/15/2019
Co to jest Pflaumentoffel i gdzie powstał kalendarz adwentowy? Jarmarki Świąteczne - Drezno, Miśnia, Wrocław
By Travelgirl - 11/20/2018
W ostatnich dniach widziałam tyle rankingów na „najpiękniejszy jarmark świąteczny", że mogę wszystkie TOP wymienić z pamięci. Tylko po co? Czy to rzeczywiście chodzi o to, żeby jarmark był najpiękniejszy? Zrobiony z wielkim rozmachem, miał najwięcej światełek i świątecznych dekoracji? Bez wątpienia, jarmark bez tego wszystkiego to nie jarmark, jednak według mnie to tylko dodatki... Ważniejsza od tego jest atmosfera. I tak wiem, że te dodatki też ją tworzą, ale w zdecydowanie większym stopniu, atmosferę tworzą ludzie. Myślę, że z tego względu lepiej wspominam jarmark w Hamburgu dwa lata temu - pełen śmiechów, gwarnych rozmów, spotkań bliskich przy grzanym winie, niż jarmark w Budapeszcie trzy lata temu, który mimo pięknych dekoracji świetlnych aż tak mnie nie oczarował. W zeszłym roku postanowiliśmy odwiedzić jarmarki w Dreźnie, Miśni i we Wrocławiu. Jeżeli ciekawi Cię jak tam stoją ze świąteczną atmosferą, a może chcesz dowiedzieć się skąd wywodzi się kalendarz adwentowy lub co to jest Pflaumentoffel, czytaj dalej!
7 mniej znanych miejsc w Bieszczadach. Gdzie zaczynają się prawdziwe dzikie Bieszczady?
By Travelgirl - 9/13/2018
Bieszczady to dla większości spokój, cisza i przede wszystkim natura. Nie bez przyczyny mówi się „rzuć wszystko i jedź w Bieszczady”, w końcu jak rzucać to miasto, jak zamieniać to wielkomiejską dzicz, na tę bardziej naturalną, nie na odwrót. Na taki pomysł w ostatnim czasie wpada coraz więcej osób, nic więc dziwnego, że nawet w Bieszczadach coraz ciężej znaleźć miejsca dzikie i odludne... ale nie mówię, że się nie da! W tym wpisie pokaże Ci gdzie dla mnie zaczynają się prawdziwe dzikie Bieszczady. Jako, że o połoninach raczej każdy słyszał nie będzie tu o nich ani słowa (co nie oznacza, że nie warto ich przejść wzdłuż i wszerz). Skupie się jednak na miejscach mniej znanych i rzadziej uczęszczanych zarówno w Bieszczadach, jak i w okolicach. Bieszczadzkich wyjadaczy mogę nie zaskoczyć, ale jeżeli jesteś jednym z tych, którzy do tej pory zazwyczaj penetrowali Połoninę Caryńską i Wetlińską, a potem wypoczywali nad Soliną, chodź poznać inne Bieszczady!
Kto by pomyślał, że małe miasto, leżące na samym końcu Polski, zaraz przy granicy z Czechami, tak nas ucieszy. Niby można było się tego spodziewać, w końcu nazwa Cieszy(n) zobowiązuje, jednak jak wszystko, dobrze było i to sprawdzić na własnej skórze. To historyczne miasto, malowniczo położone nad rzeką Olzą, to dobry pomysł na południe, popołudnie, dzień, może nawet dwa. I mimo, że ciężko powiedzieć co tam tak naprawdę cieszy… czy jest to Rotunda znana z dwudziestozłotówki, urocza Cieszyńska Wenecja, hamak na Wzgórzu Zamkowym, leniwa atmosfera, czy może pyszne jedzenie? Pewne jest, że jak już tam przyjedziesz, będziesz chciał zostać na dłużej. Z uwagi na to, żebyś się w tym czasie nie nudził i w leniwym spacerowaniu (które swoją drogą sprawdza się tam najlepiej) czegoś nie pominął, przygotowałam dla Ciebie listę miejsc wartych zobaczenia i NIE pominięcia.
Nie bez przyczyny Beskid Niski nazywany jest najdzikszymi górami w Polsce. To chyba jedno z najbardziej odludnych i niedotkniętych masową turystyką miejsc, w których usłyszysz ciszę i poczujesz bliskość natury. To miejsce z bogatą historią, w którą warto się zagłębić. Krocząc po ledwo przetartych szlakach, możesz oddać się rozmyślaniu lub wręcz przeciwnie nie myśleć nic. Możesz też spróbować wyobrazić sobie jak to było kiedyś. W niektórych miejscach zobaczysz jedynie znikome ślady po dawnych mieszkańcach. Cerkwie, przydrożne kapliczki i nieistniejące już wsie, a to wszystko w otoczeniu gór i natury. Weź plecak, coś do picia i zamiast w Bieszczady, jedź tym razem w Beskid Niski, nie pożałujesz. Poniżej przedsmak tego co możesz zobaczyć w jeden dzień.

Zalipie nazywane również malowaną
wsią stało się ostatnio popularnym miejscem nie tylko w Polsce, ale też poza
granicami kraju. Wielokrotnie przodowało w internetowych rankingach na
najpiękniejsze miejsce czy wieś. Z tego też powodu miałam pewne obawy przed
moją drugą wizytą w tym miejscu (pierwsza, nieplanowana miała miejsce kilka lat
temu). Popularność turystyczna niestety rzadko zwiastuje coś dobrego. Całe
szczęście mogę śmiało powiedzieć, że prawie nic się nie zmieniło. Zalipie pozostało
piękną, ale przede wszystkim zwyczajną wsią. Nie wiem, czy to ja miałam takie
szczęście, czy taka cisza i spokój panuje tam zawsze, ale mam nadzieję, że tak już
zostanie. Mimo wspomnianej „zwyczajności” Zalipie ma coś, co wyróżnia je na tle
innych wiosek i sprawia, że już takie zwyczajne nie jest… są to oczywiście
pięknie malowane chaty.
Kto powiedział, że żeby podróżować trzeba przemierzać tysiące kilometrów, czasem wystarczy wyściubić nos zza kołdry i mimo, że temperatura temu nie sprzyja, ciepło się ubrać, zabrać pozytywne nastawienie, wyjść z domu i wsiąść w samochód. Po dwu tygodniowej chorobie i leżeniu w łóżku o dobre nastawienie nie trudno, wtedy cieszy nawet spacer do pobliskiego parku, tak więc ruszamy! Wystarczy zaledwie godzina drogi z Krakowa i jesteśmy w miejscu, w którym zdecydowanie łatwiej dostrzec uroki zimy, przynajmniej te wizualne.